sobota, 29 marca 2014

Rozdział 01


Leżałam tak już z kilka godzin, w tym czasie Sakura zrobiła kilka innych badań, a "Sikorkowy Anbu" zadawał mi pytania odnośnie mojej rodziny. Zawsze opowiadałam "Nie wiem", bo co miałam mówić? Że mój tata zabił matkę, a brat bliźniak w samoobronie go zabił, a potem uciekł? No proszę was, kto mi uwierzy? Dowiedziałam się też, że zabójca mojej przyszywanej rodziny zostanie moim opiekunem i jeszcze dzisiaj wypiszą mnie z szpitala. Cieszy mnie ten fakt, może będę miała własny pokój i nie będę musiała spać w piwnicy... Spojrzałam przez okno, była taka ładna pogoda. Soczysta, zielona trawa rosła sobie, oświetlona gorącym słońcem. Cóż, jest początek lata, piękna pogoda to normalka. Szkoda, że tracę to wszystko na leżeniu. Chętnie bym poszła na spacer, pozbierać kwiaty, zwiedzać okolicę. Te miejsce, biorąc pod uwagę widok z okna - konoha zapowiada się naprawdę ciekawie. Oprócz mnie leżał tu jakiś chłopak, nie przyjrzałam się mu dokładnie, ma zabandażowaną twarz od nosa w górę. Spomiędzy bandaży wystawały brąz kosmyki włosów, a na policzkach czerwone trójkąty. Chyba do tej chwili był nieprzytomny... TAK! Do tej chwili.


 Usiadł i pomachał głową, jakby próbował się rozejrzeć, a ja bacznie się mu przyglądałam. Wyglądał na zdziwionego. W tym pokoju, mimo, że był dość mały mieściło się siedem łóżek, z czego dwa - Leżące obok siebie były zajęte. Kiedy panicznie zaczął wymachiwać rękami o mało nie dostałam w twarz, na moje szczęście przesunęłam się na drugi koniec łóżka, zmarszczyłam czoło.
-KTO ZGASIŁ ŚWIATŁO?!-Krzyknął.
Spojrzałam na sikorę, czyli anbu w tej dziwacznej masce, a zaraz potem na chłopaka.
-Kiba Inuzuka! Uspokój się!-Warknęła pielęgniarka od razu blokując możliwości ruchu chłopakowi.
-Kiba...Inuzuka - Powtórzyłam szeptem.
-Jak mam się uspokoić?! Nie ma tutaj Akamaru i... Co to znowu za nowy zapach?! Denerwuje mnie to, że nie mogę zobaczyć jego źródła! No i jeszcze, ta woń leków... Czy ja jestem w szpitalu? Byłem w trakcie treningu, jakim prawem mnie zabraliście?! Gdzie jest ten Shino, kiedy go potrzebuję?! A Hinatą?! Cholera jasna spadam stąd!
-Kiba! Przestań, masz pękniętą czaszkę, powinieneś być tutaj jeszcze kilka dni.
-Po moim trupie! Chy....
-Przestań! - Krzyknęłam zaciskając białą kołdrę w pięściach.
Chciałam wybuchnąć.  Pierwszy raz poczułam uczucie wściekłości, która wzięła się z gadania. Ileż można się kłócić w jednej sprawie? Chyba go zamurowało, przestał się ruszać, a tym bardziej mówić. Wstałam i założyłam sandały.
-Sikora, możemy już iść?
Anbu nie odpowiadając ruszył przez drzwi, a ja zaraz za opiekunem, nie oglądając się wyszłam, trzaskając drzwiami.
○○○
Szłam naburmuszona szybkim krokiem, a kilka metrów za mną anbu. Nie rozumiem... Dlaczego jestem taka wściekła byle błahostką? Być może za długo żyłam w zamknięciu, nie jestem przyzwyczajona. Westchnęłam ciężko, delikatnie się uspakajając. Słońce jeszcze jest w zenicie, czyli... spędziłam w szpitalu całą noc. Mimo, że powinno być ciepło w powietrzu czuć było mikroskopijne igiełki mrozu, które wbijały się w niezakryte części ciała. Rozejrzałam się, dzisiaj było dość ładnie... ale... Wiedziałby kto, że moje oczy są czarne? Mają też kocią cechę - Odbijają światło, ale światło ma różne barwy i w dzień się odbijają, przez co na obrazie mam kolorowe kropki. Niby fajnie, ale przeszkadza to w czytaniu i pisaniu, pogarsza to też wzrok. Nagle zebrał się mocniejszy wiatr, rozwiewając me długie włosy. Szczerze, to nigdy ich nie obcinałam, a teraz mam wiele rozdwojonych końcówek, których na moje szczęście nie widać aż tak bardzo.
-Sikora...
-Hmm, smarku?
-Sam jesteś smarkiem!
-Oj tam, oj tam...
- Wracając do rzeczy,  nic tu nie mam, może kupisz mi ubrania i inne ważne rzeczy? Ale być może jest to za wielki wydatek dla ciebie? Przecież jestem dziewczynką, potrzebuję wiele rzeczy.
-Może być.
Nie wiem, czy wypada, ale chyba mogę stwierdzić - To był jego błąd. No to, do dzieła! Skierowaliśmy do najbliższego sklepu. Zanim on ledwie zdążył wejść, ja zapełniałam już drugi koszyk, a wrzucałam do niego wszystko, co popadnie. Było to coś w rodzaju odruchu, nie robiłam tego w pełni świadomie... A może jest jakaś klątwa nad kobietami, która każe im brać wszystko w sklepie, nawet w brew ich woli? No i mi się taka klątwa podoba! Skończyło się na tym, że wracaliśmy do domu z czterema wielkimi siatami, a sikora kazał mi już nic od niego nie chcieć. Stanęliśmy przed drzwiami do domu, nowego domu... Jakiż on był piękny! I duży! W takiej pięknej, spokojnej okolicy, czułam, jakbym miała zamieszkać w niebie. Jedna rzecz mnie tylko niepokoiła... Ktoś mnie obserwował. Spojrzałam za siebie. Tam... tam... tam był cień w kształcie człowieka bez twarzy i z długimi włosami, ale nie było żywej duszy... Jak to możliwe? A może coś przeoczyłam? Albo, mi się tylko wydaje? Mrugnęłam, z chwilą ponownego otwarcia oczu cień nagle zniknął... Ah, chyba świeże powietrze nie działa coś na mnie dobrze, pewnie mam zwidy.
-Akemi, idziesz?- Roznosił się echem głos zamaskowanego anbu, który był już dawno w środku.
Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg drzwi. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, był jeszcze większejszy, niż się wydawał! Większejszy, raczej większy. Ściany ubrane w jasne deski, jasne meble, a na nich figurki, kwiaty. Zrobiłam obrót, a moich oczach pojawiły się iskierki szczęścia. Nad drzwiami powieszona była przepiękna katana! Ze złocistą rączką i zdobieniami! Była cudowna, długa, pewnie ostra, mająca w sobie tajemniczy, czerwony poblask... Była po prostu wspaniała. Jednak kurz jest wszędzie, chyba Sikora kiedyś miał kobietę, że jest tutaj tak pięknie... Ciekawe, co się z nią stało?.. Nie chcąc czekać pobiegłam korytarzem, mijając po kolei drzwi aż dostrzegłam otwarty pokój. Był to dość mały pokoik z turkusowymi ścianami, również turkusowym, "puchowym dywanem",podłogą z ciemnego drewna i z tego samego materiału komoda, szafa, ramą okna oraz łóżkiem. Wszystko zdobiła biała pościel, ramki ze zdjęciami powieszone na ścianach i firany. Pokój według mnie był piękny. Na łóżku leżały cztery siaty.
-Ten pokój jest twój.
Ciarki przeszły mi po plecach. Spojrzałam na mężczyznę przez ramię gniewnym wzrokiem.
-Nie pojawiaj się tak znienacka, straszysz...!
-Oj, przepraszam... To ja pójdę zrobić coś do jedzenia.
-Yhym.
Znów spojrzałam w stronę moich czterech ścian. a Sikora jak się pojawił tak znikł. Naprawdę, dziwny facet, jak można tak znikać?Weszłam powoli do pokoju, wkluczając za sobą drzwi. Kątem oka spojrzałam za okno - Dzieci mniej więcej w moim wieku rzucały piłką, biegały, śmiały się. Jak to jest? Kiedy całe życie beztrosko biegasz, śmiejesz się, bawisz? Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie, by mieć dobry widok. Było tam około sześciu osób, w tym jedna dziewczyna z kulą, czy jak inni mówią "Kryką" i pięciu chłopców. Zaczęłam się rozpakowywać. Sikora kupił mi wszystkie potrzebne rzeczy, w tym między innymi ubrania, szczotka i też te, których zapewne nie użyję, zaczynając od figurek kończąc po dziwnych świeczkach... Znów zerknęłam, co się dzieje za oknem. Upadłam na podłogę i zaczęłam piszczeć! Jakbym zobaczyła potwora, a tak naprawdę, to mym oczom ukazał się właściciel cienia, długowłosy nastolatek z masce i sanboon w ręce. Do pokoju wbiegł zdziwiony anbu, a chłopak tak nagle znikł. Spojrzałam przerażona na Sikorę, poczułam słone łzy na policzkach.
-Kto to był?!- Wrzasnęłam.
Zamaskowany mężczyzna nic nie powiedział.
-Powiedz, kto to był?!
-Nie płacz, nie wiem, kto to był, nikogo nie widziałem.
-Chcesz mi powiedzieć, że wyobrażam sobie jakieś sceny z horroru?! Może jeszcze w myślach umrę, co?!
-Możliwe.
-Czyli jestem stuknięta?!
Wstałam, zaciskając pięści.
-Nic takiego nie powiedziałem. W nowym miejscu możesz sobie wyobrażać sadystyczne scenariusze, przecież mieszkałaś w "piekle".
Rzuciłam w niego poduszką i wybiegłam z pokoju, a następnie z mieszkania.

○○○
Spacerowałam sobie przez wioskę, zaciskając wargę, płacząc. Co ze mną jest nie tak? Wyobrażam sobie dziwne rzeczy... Za chwilę wyobrażę sobie latającą krowę! To wszystko dzieje się za szybko.
Kopnęłam kamień, teraz ta część wioski. Za mną słyszałam szepty, a potem poczułam jak coś się wbija w moją szyję. Zamarłam.
--------
Tak, wiem, wiem. Rozdział do bani, zrobiony pod presją czasu i stanu mojego kompa ._.
Wstawiłam teraz ten rozdział, bo mój komp idzie do naprawy ;c
Znowu nie umiem sobie poradzić z wirusami, które mój brat mi podesłał... Cóż, takie życie ;u;
Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba :D

5 komentarzy:

  1. Kim jest sikora? Kto taki prześladuje Akemi? Kto ją dźgnął w szyję? Ja chcę więcej! Znacznie więcej. I chcę Kiby! ^^ I Kakashiego! xD
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikora to Anbu, który zabił jej przyszywaną rodzinę i teraz jest jej opiekunem...
      I dziękuję xD

      Usuń
    2. no tak, to wiem, ale... Kto jest pod maską sikory. xD

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe i zarazem tajemnicze. :) Mam jedynie zastrzeżenia co do powtórzeń, ale z pewnością uda Ci się je jakoś wyeliminować w następnych rozdziałach.
    Lecę czytać dalej. :)

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY OKEYLA